piątek

Wspomnienie pierwszych urodzin

   Minęło już kilka miesięcy odkąd moja maluteńka córeczka skończyła pierwszy rok swojego życia. To był wyjątkowy rok. Niepowtarzalny. Magiczny. Nie zawsze było kolorowo i łatwo. Były ciężkie chwile, godziny a nawet dni. To jak bardzo ta mała istotka zmieniła nasze życie jest niewyobrażalne. Wypełniła je. Zmieniła jego bieg, kierunek. I to o 180 stopni. Nadała naszemu życiu sens, kolor, wyostrzyła obraz. Nauczyła co jest ważne i bez znaczenia. Pokazała co znaczy kochać bezgranicznie i bezwarunkowo. Swym malutkim ciałkiem wypełniła cały nasz dom. Nasze serca. Jest dla nas wszystkim.
   Rok. Minął w oka mgnieniu. Impreza urodzinowa była fantastyczna. Hania o dziwo spała od godz. 13 do 15 więc od 16 mogła wypoczęta przyjmować swoich gości. Dostała dużo wspaniałych prezentów. Chyba musimy jakieś pomieszczenie przeznaczyć na pokój dla tych wszystkich zabawek i sprzętów. Poniżej fotki tych cudowności. Tort był piękny i nawet pyszny podobno. Tylko Hania nie potrafiła zdmuchnąć świeczki. Zrobiłam to za nią. Życzenie też pomyślałam. A co? Wierzę, że się spełni. Żeby i u nas tradycji stało się za dość młoda dama uchyliła rąbka tajemnicy ze swojej przyszłości. Wybierała z następujących przedmiotów: kieliszek (symbol wiadomo czego), pieniądze (bogactwo), różaniec (pobożność, zakonnica, ksiądz), książka (nauczyciel, naukowiec, bibliotekarz, symbolizuje też inteligencję), długopis (pisarz, dziennikarz, poeta), nici (krawcowa, projektantka). Wszyscy niecierpliwie oczekiwali tego momentu. Ja przyznam się szczerze troszkę się nawet denerwowałam, choć w takie zabobony nie wierzę. A ta mała rączka pewnie,bez momentu zawahania sięgnęła po KSIĄŻKĘ! Mój tomik poezji ks. Twardowskiego. Miód na moje serce. I kto mi teraz powie, że ona nic ze mnie nie ma? Moja córa i już! Kolejny był różaniec, ku uciesze pobożniejszej części gości (czyt. babci Krysi i cioci Irenki). Potem były nici, długopis, kieliszek, a tatusiowego banknotu stuzłotowego nawet nie dotknęła. No tak, po co jej pieniądze, skoro mama z tatą i tak wszystko kupią co dzieć zapragnie. Niby to taka starodawna zabawa, ale ile radości wszystkim sprawiła. No ok przyznaję się, mi chyba najwięcej. Ale to przez tą książkę! Hania uwielbia bawić się książkami. Oglądać, pokazywać w nich różne rzeczy i jeszcze niestety też gryźć. Słyszałam kiedyś, że podczas tej zabawy dziecko najpierw wybiera przedmiot, którego nie miało okazji wcześniej poznać. A tu niespodzianka, Hania wzięła to co zna i lubi. Może nadejdzie dzień, że będziemy w swoim towarzystwie czytać swoje ulubione książki. Już się nie mogę doczekać :-)
   16 luty 2014 zmienił wszystko i każdego roku będziemy tego dnia świętować.