poniedziałek

Akcesoria dla noworodka - co warto kupić, a czego nie?

   Zdecydowaną większość tych wszystkich akcesoriów, sprzętów i cudów techniki przyszli rodzice kupują nim na świecie pojawi się ich upragniony potomek. Tak było i w moim przypadku. W Internecie i tych wszystkich ciążowych poradnikach naczytałam się o tym wszystkim co muszę kupić, co warto mieć i na co nie żałować złotówek, że z czasem zupełnie zgłupiałam. No bo tu podglądam u znajomych, że też to mają, kuzynka jedna z drugą też tego używali do swoich pociech, to wniosek jeden się nasuwał - must have i ja! I nakupowałam wszystkiego bo niby takie niezbędne. I co się potem okazało? Potem urodziło się dziecko, które od urodzenia miało swoje gusta i preferencje. Nie miało ochoty bawić się na macie, ani leżeć w leżaczku - bujaczku, ale po kolei.

 Nasza wyprawkowa lista wpadek i prawdziwych must have:

   1) Łóżeczko, materac, pościel, kołdra, poduszka, ochraniacz, baldachim - kupiłam wszystko. Pościele nawet dwie na zmianę. I trzy prześcieradła. Tak podkłady na materac też kupiłam. I koniecznie baldachim, bo taki piękny. I ochraniacz, a nawet dwa. Jeden 180 cm i drugi 360 cm. Ach jak pięknie wyglądało to wystrojone łóżeczko! No cudo po prostu, nic tylko spać w nim. Jak słodko będzie w nim drzemać moja kruszynka, tak myślałam. I spała. Łącznie może z trzy godziny przez całe 19 miesięcy. I teraz czytaj uważnie. Ja broń Boże nie odradzam Ci kupowania łóżeczka i jego wyposażenia. Zdecydowana większość dzieci śpi w łóżeczku, pod ciepłą kołderką. Ja tylko chcę, żebyś wiedziała, że może zdarzyć się tak, że Twoje dziecko, podobnie jak moje w łóżeczku spać nie będzie miało ochoty. I co ważniejsze, może zdarzyć się tak, że to Ty sama nie będziesz chciała swojej kruszynki do łóżeczka wkładać. Tak jak ja. Z tego całego zestawu tylko poszewkę na poduszkę używamy. Łóżeczko w sumie też się przydało, stoi obok łóżka w celu zabezpieczenia przed sturlaniem się młodej w nocy.

   2) Wózek - spędzał mi sen z powiek. Tyle modeli, kolorów, funkcji, że zwariować można. Jakie koła, jaki stelaż, wielofunkcyjny czy nie... - ach wymieniać można w nieskończoność. W końcu pojechaliśmy do sklepu i kupiliśmy. Pan bardzo uprzejmy i znający się na wózkach doradzał, odradzał, pokazywał. Zadawał przy tym pytania: gdzie będziemy nim głównie jeździć, czy mamy duży bagażnik, czy mieszkamy na piętrze. Ułatwił nam wybór. Wybraliśmy wielofunkcyjny wózek z aluminiowym stelażem, pompowanymi kołami w stylu troszkę jakby retro, ale nie do końca, koloru biało - siwego. Ładny taki, uniwersalny, z poręczną torbą. Spacerówkę od ok 7 miesiąca do roku. Gondoli prawie wcale nie używaliśmy. Młoda dostawała histerii. Kilka razy byliśmy tylko na spacerze, które zazwyczaj kończyły się galopem w kierunku domu. W domu gondoli nie używaliśmy w ogóle. Latem to w foteliku montowanym do wózka spacerowaliśmy. Z całego zestawu tylko fotelik mogę uznać za zakup udany i niezbędny. Używaliśmy go do roku. Zestaw ten sprzedałam i mam nadzieję, że innej dziewczynce posłuży dłużej i się wysłuży chociaż :-) Teraz mam cudną spacerówkę i fotelik, z których jestem zadowolona, ale co ważniejsze - młoda korzysta.

   3) Poduszka do karmienia - nie żałuję, że ją zakupiłam, ale tak z ręką na sercu to powiem, że spokojnie mogłabym się bez niej obejść. Używałam jej tylko przez pierwszych kilka tygodni i to nie do każdego karmienia. W pierwszych dniach przygody z karmieniem rzeczywiście była pomocna. Nie wiem tylko, czy brak jakichkolwiek problemów z przystawianiem i ssaniem młodej mogę zawdzięczać właściwościom tejże poduszki. Potem przydawała się przy nauce siedzenia. Nie doradzę zatem w tej kwestii.

   4) Poduszka klin - to nasz absolutny must have! Od pierwszej drzemki, aż do dziś jej używamy. Ma ona takie otwory wentylacyjne zapewniające swobodny przepływ powietrza. W upalne dni główka tak mocno się nie poci. Ale najważniejsze, że poduszka ta jest bezpieczna dla dziecka. W momencie ulania zmniejsza ryzyko zadławienia się noworodka. Na klinie główka jest lekko uniesiona i treść pokarmowa spływa z buzi. Można także zamiast poduszki klin włożyć grubszą książkę pod materac, ale materacyk wtedy się odkształca, a poduszka nigdy.

   5) Przewijak - kolejny niezbędnik w noworodkowym kąciku do przewijania i ubierania. Bardzo przydatny. Używaliśmy do ok 9 miesiąca, aż młoda nie zaczęła mi z niego uciekać. Są różne rodzaje i miliony wzorów do wyboru. My mieliśmy taki nakładany na łóżeczko z fajną miarką wzrostu.

   6) Leżaczek - bujaczek - milion opcji do wyboru. Są piękne, kolorowe, praktyczne. Moja córcia nie chciała jednak za długo w nim leżeć, o bujaniu nie wspominając. Fajny gadżet. Pomocny jeśli chce się robić cokolwiek innego w domu i mieć dziecko bezpieczne na oku.

   7) Nosidełko - kupiłam, ale nie użyliśmy ani razu. Podobno to bardzo praktyczny gadżet, ale u nas się nie sprawdził. Nie będę się o nim rozpisywała bo każdy model jest inny i jeśli chcesz, to musisz sama znaleźć sobie odpowiedni.

   8) Mata edukacyjna - co jedna to ładniejsza. Kupiłam na allegro i to był błąd. Nie widziałam jej w rzeczywistości, dlatego okazała się niefajna. Nie używaliśmy, ale w przyszłości do drugiego dzidziusia kupie na pewno, tylko wybiorę lepiej.

   9) Nawilżacz powietrza - zaleciła nam go kupić pani położna, która była na wizycie patronażowej. Urodziłam zimą, w pełni sezonu grzewczego i faktycznie mieliśmy może troszkę zbyt suche powietrze. Używaliśmy na początku.

   10) Nebulizator - był na mojej liście wyprawkowej. Całe szczęście posłuchałam rady doświadczonej kuzynki i nie zakupiłam. Zawsze można wysłać męża do apteki kiedy okaże się, że jest potrzebny. Moja córa do tej pory nie zachorowała ani razu (odpukać w niemalowane) i nie musieliśmy go jeszcze kupić. A tak miałabym jakiś stary model, który tylko by się kurzył.

   11) Zestaw do kąpania - to wiadomo - niezbędnik. Wanienki są różnej wielkości. My mieliśmy rozmiar 80 i do tej pory kąpie w niej młodą. Teraz są modne takie wiadereczka do kąpania noworodka, ale nie wiem o nich nic. Stelaż do wanienki - można się obejść, ale dla własnej wygody polecam kupić. Twój kręgosłup Ci za to podziękuje. Używaliśmy do ok 14 miesiąca. Gąbka do kąpieli taka duża, na której kładzie się dzidziusia. Dla mnie cudowność za naprawdę niewielkie pieniądze. Co jakiś czas wymienialiśmy na nową bo wiadomo, że bakterii w niej całe mnóstwo.

   12) Laktator - to temat rzeka. Nie warto kupować na zapas. W każdej niemal aptece są dostępne od ręki. W kryzysowej sytuacji można szybko kupić. Mój ręczny Aventy kupił mi mąż chyba w 4 miesiącu karmienia piersią. Użyłam tylko kilka razy.

   13) Podgrzewacz go butelek - nie kupiłam na szczęście. Młoda nadal kp więc zupełnie zbędna rzecz u nas. Rozważ zakup jeśli planujesz karmić mm. A najlepiej zobacz jak się wszystko potoczy po pojawieniu się potomka na świecie.

   Oto moje rady. Stwórz swoją listę wyprawkowych akcesoriów dla dzidziusia. Przemyśl ją. Pooglądaj wszystko w sklepie. Dotknij osobiście. Kup to, co chcesz i co uważasz, że będzie Ci potrzebne. Reszty porób zdjęcia, które potem prześlesz mężowi w razie jego wyprawy po to, czego akurat nie masz, a co okazuje się potrzebne. Nie zdawaj się na jego wiedzę, a tym bardziej pań z apteki czy sklepu. Udanych zakupów życzę przyszłym mamusiom :-) A może doświadczone mamy coś jeszcze doradzą?

Oto kilka fotek mojej kruszynki z akcesoriami w tle :-)






zestaw zimowy - cocodrillo













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz