poniedziałek

Po co nam czytanie książek?

   Od dziecinnych lat w moim pokoju zawsze znajdowały się książki. Początkowo kilka egzemplarzy. Stopniowo na półkach przybywało głównie lektur szkolnych. Mama zawsze kupowała mi lektury bo jakoś zawsze akurat dla mnie w bibliotece zabrakło. Wtedy nie ciągnęło mnie do czytania. Nikt tego we mnie nie zaszczepił. Mieszkałam wtedy w gospodarstwie gdzie wszyscy ciężko pracowali i nikt nie miał czasu na godzinne czytanie. Takie były wtedy czasy. Skoro zaś nie widziałam dorosłych pochłoniętych lekturą, sama nie byłam nią zainteresowana. Czytałam tylko to, co musiałam do szkoły. A i nie sprawiało mi to przyjemności. To był szkolny obowiązek i tyle. Dopiero będąc w gimnazjum coś się zmieniło. Na 13 urodziny dostałam od cioci książkę Krystyny Siesickiej pt.: "?... - Zapytał czas". To była pierwsza nie lektura, którą przeczytałam. Potem były kolejne. W liceum przeczytałam m. in. "Sto lat samotności" G. G. Marqueza i "Rubio" W. Whartona. Gdyby wtedy ktoś zapytał po co czytam, odpowiedź była jedna i prosta. Czytam, aby oderwać się od rzeczywistości, aby zapomnieć o rozterkach i problemach. Co ja mogłam wtedy wiedzieć o prawdziwych problemach, to nie mam słów po prostu. Młoda, durna ja. Dziecinna to była odpowiedź. Nim zdradzę Wam aktualną, napiszę tylko to, co każdy w sumie doskonale wie. Zalet czytania jest wiele. Książka rozwija naszą wyobraźnię, pobudza fantazje, wzbogaca nasze słownictwo i rozwija język, jest naszą rozrywką, czasem też jedynym towarzyszem w samotności. Książka uczy nas empatii i często jest też naszym drogowskazem. W zależności od tematyki książki uczą nas wielu rzeczy. Niektórzy lubią czytać książki historyczne, inni biograficzne, a jeszcze inni romanse. O gustach się nie dyskutuje!

   Co jeszcze daje nam czytanie?

   Dopiero czytając powieść "Przemiana" Jodi Picoult dotarło do mnie po co właściwie potrzebne jest czytanie książek. To o tej książce mogę wypowiedzieć się słowami Carlosa Ruiza Zafona, że "(...) niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafiła do jego serca". Czytając poznajemy siebie. Zagłębiamy się w siebie. Odpowiadamy sobie na najróżniejsze pytania zadane przez bohaterów powieści. Stawiamy siebie w ich sytuacjach. Analizujemy. I dochodzimy do przeróżnych wniosków. Czasem bardzo trudnych, ale potrzebnych. Tak wiem, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" (Wisława Szymborska), ale udzielamy sobie odpowiedzi na pytania, których być może nigdy nie zadalibyśmy sobie nie odnajdując ich na stronicach kolejnych powieści. No bo czy przyszło by nam do głowy zastanawiać się kiedykolwiek, czy moglibyśmy zaprzyjaźnić się z byłym oficerem SS albo czy moglibyśmy przyjąć serce od mordercy swojego jednego dziecka, żeby ratować życie drugiego? Nie sądzę. Stawiając siebie w miejscu bohaterów uczymy się także lepiej rozumieć innych ludzi. Łatwiej przychodzi nam zaakceptowanie ich zachowań, czy podjętych decyzji. Jesteśmy po prostu bardziej otwarci na drugiego człowieka.

   "Kto czyta książki - żyje podwójnie" napisał Umberto Eco. To jeden z moich ulubionych cytatów dotyczących czytania książek. Zgadzam się z nim na sto procent. Biorąc pod uwagę jak bardzo ubogaca nas czytanie - wszystkimi możliwymi sposobami będę starała się zaszczepić miłość do czytania w mojej córce.

   I teraz mój mały sekret :-) Uwielbiam książki, które nie kończą się happy endem. Zakończenie ma wbić mnie w fotel, sprawić, że cała pozostała treść zupełnie zmieni znaczenie. No tragedia ma być i już ;-) A Wy po jakie książki najchętniej sięgacie?

   Ps. Postaram się w miarę regularnie przybliżać Wam zawartość biblioteki mojej i mojej młodej, przyszłej czytelniczki.










1 komentarz:

  1. cieszę się że mogę tutaj ponownie poczytać co tam u Ciebie :-) ja nadal książek nie lubię czytać , ale obiecuję że jak Ty "jakąś" napiszesz to na pewno całą przeczytam:-)

    OdpowiedzUsuń