piątek

O karmieniu niemowląt - skąd czerpać przepisy

   Co chwilę grono specjalistów od żywienia i pediatrów wymyśla nowy schemat żywienia niemowląt. Czytając te wszystkie zalecenia można zwariować. Ja zastosowałam się do zasad wymyślonych przeze mnie: nic na siłę, wszystko z umiarem i z głową. 

   Karmienia niemowląt to bardzo ciężki temat. Jest kilka modeli wprowadzania pokarmów stałych do diety niemowląt. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, czy karmisz swoje dziecko piersią, czy mlekiem modyfikowanym. Jeśli karmisz mm to od 4 miesiąca życia zaleca się rozpoczęcie wprowadzania pokarmów stałych, jeśli karmisz piersią czekasz o dwa miesiące dłużej.   Ja, mimo iż karmiłam piersią, pierwszą łyżeczkę deserku podałam młodej w dzień ukończenia przez nią 4 miesiąca. Podobno źle zrobiłam podając w pierwszej kolejności deserek (marchewka z jabłkiem) a nie np. marchewkę z ziemniaczkiem. No i że wcześniej niż po 6 miesiącu, ale cóż. W ogóle przyznam się, że nie za bardzo słuchałam tych wszystkich rad i zaleceń. Bardziej kierowałam się intuicją i preferencjami smakowymi dziecka. Nic na siłę, rozsądnie i z umiarem - to były moje metody żywienia. Początkowo młodej jedzonko nie smakowało za bardzo. W 5 miesiącu zajadała się kaszką, a potem okazało się, że cierpi na skazę białkową i dietę bezmleczną wprowadziliśmy. Kaszek przeznaczonych dla dzieci z nietolerancją laktozy oczywiście jeść nie chciała. Z racji tego, że nadal była karmiona piersią dieta ta obowiązywała również mnie. To była chyba najgorsza dieta, na której byłam. Bardzo trudna, ale jakoś dałam radę. Choć, gdybym znów miała się do niej stosować to chyba wolałabym przestawić dziecko na mm, a sama zajadać się normalną mizerią w sezonie ogórkowym :-)

   Pomysłów na obiadki dla dziecka mi nie brakowało, ale już na śniadanka, przekąski i kolacje tak. Młoda nie za bardzo chce jeść kanapki więc zaczęłam szukać jakiś łatwych i szybkich do wykonania przepisów. Znalazłam dwie świetne książki, które mogę śmiało powiedzieć, że są niezbędne w żywieniu małego dziecka. Znajdują się w nich tak praktyczne informacje, jak zawartość cukru, mięsa i mleka krowiego oraz np. czy danie to można zamrozić. Ja nadal mrożę dla młodej zupki. Ona uwielbia zupki, więc zawsze mam mały zapas w zamrażalce. Jak bolą ją dziąsła i nic innego nie chce jeść to potrafi zjeść zupę na śniadanie, obiad i kolację. Wiem, że to złe nawyki, ale wolę, żeby zjadła zdrową zupę, niż nic. Ona jest małym niejadkiem więc jeśli tylko ma ochotę na zupkę to proszę bardzo, nawet 3 razy na dzień. 

   Oto dwie pozycje, z których często korzystałam:









A to książka, która miała ułatwić mi stosowanie się do bezmlecznej diety, jednak większość zawartych w niej przepisów jest z kosmosu (czyt. dla ludzi umiejących, lubiących gotować i mających na to dużo czasu, a nie dla matki z dzieckiem na ręku) ;-)






Tak mi (nie)smakowało ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz