sobota

Czy dziecko zmienia?

   Zaczyna się tak. Twoja przyjaciółka spodziewa się dziecka. Albo siostra, albo koleżanka z pracy. Nevermind, która to kobieta z twojego otoczenia. Otóż jest w ciąży i nagle twoje relacje z nią zmieniają się. Czujesz, że oddalacie się od siebie. Masz nawet wrażenie, że odtąd zaczęłyście żyć w zupełnie innych światach. Że te światy ciężko połączyć nawet na godzinkę przy wspólnej kawie. Przecież ona zupełnie zgłupiała. Pytasz ją co u niej, a ona tylko o usg, wizycie u ginekologa i ruchach dziecka nawija. Do kina z Tobą już nie pójdzie bo z brzuchem niewygodnie i jeszcze tak szybko teraz się wzrusza i boi się, że rozryczy się na amen. Na zakupy pójdzie za to chętnie. Musi poszukać ślicznego kocyka lub bodów dla maleństwa. Stop! Nie lub. Musi kupić kocyk, body, skarpeteczki i czapeczki. Wszystko po sztuk minimum 2. Oczywiście 5 byłoby idealnie. Raz skusiłaś się na takie wspólne zakupy, więc wiesz jak jest z taką przyszłą mamuśką. Poprzysięgłaś sobie wtedy, że never i w ogóle. Obiecywałaś, że nawet gdyby ciąża ci się przydarzyła, to twój mózg pozostanie na miejscu, a nie przewędruje do macicy. Że nadal będziesz gwiazdą życia towarzyskiego i nie będziesz opowiadać o urokach ciąży, no chyba, że ktoś o to zapyta. Ach te ciężarne to same nudziary co nic poza swoim brzuszkiem nie widzą. Ja będę zupełnie inna. Tak mówiłaś, pamiętasz? I unikałaś jak dżumy tej przyszłej mamusi.

   A potem poznałaś jego. Zakochałaś się. To taka miłość na zawsze. Zaręczyny. Potem ślub. Ach jakie piękne jest wspólne życie. Wieczorne, wymyślne kolacyjki przy ulubionym serialu lub nowiutkim filmie. Spontaniczny sex. Spontaniczne wypady nad morze albo za miasto chociaż. Żadnych planów. Życie płynie swoim rytmem. Bajka.

   A potem zaszłaś w ciążę. Pół biedy kiedy była planowana. Większy szok, gdy nie. Bo odtąd zmienia się wszystko. Starasz się jak możesz, aby pozostać sobą. Nadal pracujesz, uczysz się i rozwijasz. Tylko jakoś tak ci nie idzie. Zwalniasz. Wyciszasz się. Zaczynasz myśleć o przyszłości. Stop! Myślisz tylko o niej. A twoje życie towarzyskie kurczy się proporcjonalnie do powiększającego się brzuszka. Żadna z twoich koleżanek nie ma dla ciebie czasu. Wszystkie bezdzietne rozpędzone, już ich nie dogonisz. A te z dziećmi, no cóż, sama skreśliłaś wieki temu. Ależ ty byłaś głupiutka.
Teraz to już wiesz. Dobra, spoko masz przecież jego. On wysłucha wszystkich żali, pocieszy i przytuli. Tylko troszkę jakby słabiej, bo brzuszek ogranicza jednak. Do ginekologa chodzi z tobą, przy porodzie również z tobą jest. Taki jest kochany. I zakochał się w waszym maleństwie prawie tak samo mocno jak ty. Pomaga przy opiece nad nim. Kąpie, karmi (butelką oczywiście), przewija. No tatuś idealny. Tylko to wasze wspólne życie takie troszkę jakby inne. Wszystko kręci się wokół dziecka. Nie ma już czasu na wymyślne kolacyjki i wspólne oglądanie filmów. Sex? Ale kiedy? Dziecko stale płacze i żąda maminego mleczka. Wypad nad morze? Toć to trzeba logistyka zatrudnić. I wynająć przyczepkę, żeby te wszystkie niezbędne rzeczy zapakować. To nic, że to tylko na dwa dni i tak trzeba mieć ze sobą pół domu. Dobra, luz, za rok na pewno pojedziecie. I do kina też jeszcze kiedyś wyjdziecie. Jak tylko dziecko podrośnie. Przecież za chwilkę dosłownie się z domu wyprowadzi. I wtedy będzie hulaj dusza! A teraz siedź matka z ojcem w domu. I poszukajcie sobie jakiś przyjaciół. Tylko koniecznie młodych rodziców. Będziecie mieli wtedy wspólne tematy. O dzieciach of course.

   To taka niby sarkastyczna historyjka, a ile w niej prawdy to same wiecie. Słynna Niania Frania powiadała, że "dzieci są jak stanik, bo dzielą i odseparowują". I chyba troszkę tak jest. Tylko, że jest jedna z najprawdziwszych prawd - dziecko swe kochasz jak nikogo na tym świecie. I twój partner również. I nic nie łączy was już bardziej niż potomek. To on złączył wszystko najmocniej i nauczył, czym jest miłość. Ta prawdziwa. I teraz jesteście wreszcie w pełni szczęśliwi. I spełnieni. I już niczego więcej wam do szczęścia nie brakuje. No może tylko rodzeństwa do swojego ukochanego jedynaka.

   Dziecko wszystko zmienia. Zmienia nas kobiety i naszych partnerów. Nasze plany, marzenia i relacje z innymi. Czasem zmiany są na lepsze, a czasem wychodzi gorzej. Nie ma reguły. Ja jestem już zupełnie inną kobietą, niż w życiu przed dzieckiem. Spokojniejszą, bardziej pewną siebie, cierpliwą. Kochającą najmocniej. I kochaną. Szczęśliwszą niż kiedykolwiek. A Wy? Jak to jest u Was?






1 komentarz: